W świecie siatkówki

W świecie siatkówki

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 8

- Trzeba chyba powiedzieć Łukaszowi - powiedziałam przez łzy i wyszłam z pokoju razem z Bartkiem.
Kiedy doszłyśmy on był w nieziemskich humorze. Śmiał się, wygłupiał... Ale jak zobaczył mnie odrazu zaniemówił, ja cała oblana łzami i wtulona w Bartka stałam teraz naprzeciwko niego.
- Co się stało?!!! - wykrzyczał
- Ania ona. - nie mogłam wykrztusić z siebie tego słowa.
- Co z nią? - cały czas nie schodził z tonu.
- Paula ja to powiem dobrze? - zapytał mnie Bartek gdy ja cała wtulona w niego płakałam
Pokiwałam tylko głową a on rzekł:
- Stary, Ania miała wypadek. - zaczął a Łukasz usiadł - Przykro mi.. Śmiertelny wypadek.
- Coo?! Jak to? Co ty gadasz Bartek!!!! - krzyknął i wyleciał z pokoju czym prędzej, a potem z ośrodka..
Ja cała wtulona w Bartka płakałam... bardzo płakałam... Poszliśmy do Zuni i Winiara... Ona robiła to samo co ja. Nie mogłyśmy dojść do siebie... Usnęłam w ramionach Bartka..
Następnego dnia, około 8:15 przyszli po nas chłopcy. My ubrane całe na czarno zeszłyśmy z nimi na kolacje..
- Zunia, a trener? - wyjąkałam
- Trzeba powiedzieć... Ale ja nie dam rady - rzekła i poszła do Miśka.
- Bartek - podeszłam do niego - chodź trzeba trenerowi powiedzieć
- Ok - powiedział i lekko się do mnie uśmiechnął - chodź, nie martw się wszystko będzie dobrze.
Podeszliśmy do trenera, trzymałam mocno Bartka za rękę, nie mogłam wykrztusić żadnego słowa z siebie...
- trenerze - zaczełam, ale Bartek nie dał mi dokończyć
- Ja to powiem - rzekł i wzrucił się do trenera - Ania wczoraj kiedy wracała do domu, miała śmiertelny wypadek... - powiedział i mnie przytulił
Widać było, że trener  nie wiedział co myśleć, ale po chwili rzekł:
- Bardzo mi przykro, współczuję, ale Paula, teraz nie można cofnąć czasu, to ani nie przezemnie, ani nie przez ciebie, ale za to możesz zmienić przyszłość, możesz debiutować wszysatkie swoje mecze jej, wiem jak ją kochałaś - podszedł do mnie - Nie zadręczaj się, musisz grać, masz chłopaka, Zuzie, przyjaciół... Są też oni. Wiem, że ona była bardzo ważna w Twoim życiu, ale musisz się wziąć w garść - gdy skończył swój monolog przytulił mnie - Oczywiście zrobimy pogrzeb - powiedział, a ja poczułam, że po moim policzku leci łza, nie kontrolowałam już tego, Bartek cały czas trzymał mnie mocno za rękę...
Śniadanie nie było jak zawsze, to znaczy siedziałyśmy z chłopcami, ale bez Ani... Jedliśmy w milczeniu, po śniadaniu trener zawołał jeszcze Zunie i przekazał jej to samo co mi... Potem Trening, obiad, trening, kolacja, trening, spacer, siedzenie z chłopakami. W między czasie dzwoiniliśmy po rodzinie Ani i mówiliśmy o tym nieszczęściu, a raczej - Bartek mówił... Łukasz siedział cały dzień w pokoju.. Nie było go ani na treningach, ani na posiłkach... Przynosiliśmy mu jedzenie do pokoju. On był zdruzgotany...
Dwa dni były mętne, nudne... Ale przyszedł czas pogrzebu... Płakałam na nim cały czas, wtulona w Bartka, ubrana cała na czarno... Na mszy byłam ale na końcu zrobiło mi się słabo więc wyszłam z kościoła i siadłam na ławce.. Wtedy przypomniało mi się co mówił trener. Że trzeba się wziąć w garść, bo są inni przyjaciele, bo ona była ważna, ale los tak chciał...
- Trzeba się wziąć w garść - powiedziałam po cicho do siebie - będziemy wygrywać mecz za meczem, a to wszystko dla Ani - powiedziałam i weszłam znów do kościoła. Gdy jechaliśmy na cmentarz, powiedziałam to Zuni... W czasie kiedy trzeba było się pożegnać z Anią... Podeszłam i szepnęłam
- Aniu, patrz na nas z góry i dopinguj, trzymaj kciuki za każdy mecz... Będziemy wygrywać dla ciebie.. Kocham Cię..
Po pogrzebie myślałam, cały czas myślałam... Wtedy naprawdę doszłam do wniosku, że nie warto się załamywać... Trzeba żyć.. Poszłam do Łukasza, powiedziałam mu o tym i go mocno przytuliłam..
- Będzie dobrze - powiedziała? m i nikle się uśmiechnęłam - musi - dodałam
On też się lekko uśmiechnął... Poszłam spać.
Mijały dni, a zanim się obejrzałam trzeba było wyjeżdżać na kolejny mecz, tym razem do Anglii. Z dnia na dzień czułam się lepiej. Pracowałam na 100% i to wszystko dla Ani.. Zuzia to samo. Widziałam nawet, że Łukasz się wziął w garść. Wtedy kiedy my wylatywałysmy do Anglii, oni lecieli do Rosji. Tak, był to bardzo ważny mecz, bo jak wiadomo, Rosja jest potężną drużyną, ale nie tak bardzo jak nasi chłopcy...
Na meczu dawałam z siebie 1000%. Wygraliśmy, a ja cieszyłam się jak głupia.. Pierwszy mecz wygrany dla Ani. Po meczu odbyło się wręczanie statuetki najlepszej zawodniczki.. Dostałam ją ja! Dziewczyny mi gratulowały, a ja podniosłam głowę wysoko i powiedziałam cicho
- Aniu to dla ciebie
Po czym w podskokach udałam się do szatni za dziewczynami. Trener mnie chwalił, a ja chciałam jak najszybciej zadzwonić do Kurasia.. W końcu się dodzwoniłam i usłyszałam:
- Wygrałyście? - krzyknął
- 3:0, a Wy? - odkrzyknęłam
- 3:1 - krzyknął
- Jestem bardzo szczęśliwa - krzyknęłam
- Nareście - powiedział cicho
- Tak wiem... Nareszcie, ale w końcu - powiedziałam radośnie
- Kto MVP?
- A jak myślisz? Jaaaaa - krzyknęłam i wtedy usłyszałam gwizdy
- Gratulacje - krzyknął
- Dziękuję misiek, a u Was kto? - zapytałam
- Zgaduj zgadulaaa - powiedział i wtedy wyrwał mu telefon Łukasz
- Jaaa, dla Ani - krzyknął
- Ooo, widzisz Łukasz wszystko jest coraz lepiej - powiedziałam
- Wiem, dokra kończymy bo zapłacisz majątek
- Czemu? - zapytałam zdziwiona
- Runing Skarbie - powiedział już Bartek
- Aaa no tak, dobra to pa misiaki, gratulacjee - powiedziałam i się rozłączyhłam

- Wygrali? - usłyszałam chórek dziewczyn
- No a jak - powiedziałam i podleciałam do Zuni - widzisz... Nareszcie wszystko się układa - poweidziałam i pocałowałam ją w policzek..
- Też Cię kocham skarbuś - powiedziała przytulając mnie.
-------------------------------------------
Krótki :D Piszę, bo piszę, widzę, że dużo osob to tego nie czyta, no ale walić xd

niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 7.

- Dziewczyny szybciej bo spóźnimy się na samolot - krzyczał trener
- Idziemyyy - krzyknęłam i szybko zeszłyśmy z Anią i Zuzą na dół. Pożegnałyśmy się z chłopakami i wyruszyliśmy na lotnisko.
Po pół godzinnej drodze, już tylko odprawa i przelot do Brazylii z którą zagramy pierwszy mecz Ligi światowej. W samolocie siedziałam obok Zuzi i Karoliny <z czego byłam bardzo nie zadowolona. Bo Karoliny nie lubię>. Ale jakoś przeżyłam ten lot.. 2 godziny później byliśmy już w hotelu. Było tam bardzoo przytulnie. Małe spotkanie u trenerów, kolacja i spać. Następnego dnia poranny trening, a potem mecz..
- Kurczę boje się - powiedziałam trzymając się za bolący brzuch z nerwów..
- Będziee dobrzee - krzyczały pokolei dziewczyny.
- Tylko nie daj po sobię poznać, że się stresujesz! - powiedziała mi nasza libero Paulina Maj.
Wyszliśmy na boisko. Przed tem jeszcze okrzyk i do boju... Pierwszy set wygrałyśmy 23:25. Drugi przegrałyśmy takim samym wynikiem. Kiedy znów przegrałyśmy kolejny, krzyknęłam im, że mamy się wziąć w garść!! Wygrałyśmy dwa kolejne, wygrywając caały mecz.
- A MVP meczu zostajeeee... Anna Karaaaś - krzyczał organizator
Wszyscy jej pogratulowali, a ona szczęśliwa jak nigdy wleciała do szatni i przebrała się.. Pojechałysmy do hotelu.. Tam całe jej szczęście, rozmyła Karolina.
- Nie powiennaś dostać tej statuetki!!! - krzyczała na Anie
- Czy to ja wybierałam? - zapytała spokojnie
- Nie umiesz grać, udała Ci się jedna akcja, jak byś mi podała i tak bym to zrobiła lepiej!! - krzyczała nadal
- Wiesz? Jak możesz? Kiedyś taka przyjaciółka a teraz? Spierdalaaaj!! - krzyknęła i uderzyła ją z plaskacza..
Ta popłakała się i poleciała do trenera..
- Chyba za mocno zareagowałaś - mówiłam
- Nie wydaje mi się - powiedziała Zunia
- Należało jej się - powiedziała Ania
W tym momencie przyszedł trener..
- Ania mogę Cię na chwilę poprosić? - zapytał
- Jasne - powiedziała i poszła...
                                              *** Rozmowa Trenera z Anią***
- Ale trenerze - mówiła przez łzy
- Zagrałaś świetny mecz, ale przez to co zrobiłaś Karolinie, nie możesz dalej z nami grać... Kiedy będziemy znów w Spale spakujesz się a kierowca Cię odwiezie do Rzeszowa..
- Błagam pana - mówiła płacząć
- Nie mogę. Jesteś świetne w tym co robisz, ale za bardzo ponoszą Cię emocję - powiedział - idź do dziewczyn - dodał po chwili
Ania wyszła i przyszła do pokoju. Siadła w łazience i płakała...
- Anka otwieraj drzwi!! Co się stało? - krzyczałam już dobre pół godziny
- Wiesz co się stało? Już nigdy nie zagram w koszulce biało czerwonej, nigdy w reprezetacji.! Zostałam zaweszona przez tego jednego niewinnego plaskacza, a najgorsze jest to, że wrócę do domu bez przyjaciółek, bo one robią karierę i bez Łukasza - chłopaka który też robi karierę. Ponadto miałam taką świetną okazję, którą kur*a spierdo*iłam jak zawsze - krzyknęła uchylając drzwi, ale za chwilę znów się zamknęła tam.
Wzięłam spinkę i otworzyłam nią jakoś łazienkę. Tam siedziała Ania ze spuszczoną i schowaną głową w kolanach.
- Wyjdźcie! Zostawcie mnie! - krzyczała
- Anula spokojnie... My jesteśmy cały czas z Tobą... Łukasz Cię kocha... Trudno stało się.. Czasu nie cofniesz, możesz tylko mieć względ na to co będzie teraz. - powiedziałam spokojnie.
Ona nic nie powiedziała tylko przytuliła się do mnie i płakała jakieś 15 minut.
- Jesteś kochana - powiedziała - Muszę się tobą nacieszyć
- Będę zawszę przy tobię - powiedziałam
- EKHEM!! - odchsząknęła Zunia
- BędzieMY - powiedziałam i wszystkie trzy się przytuliłyśmy
- Nie płacz - powiedziała Zunia - wszystko się ułoży
- Oby - powiedziała..
                                                                         *~*
Dwa dni później
- Będę za Wami strasznie tęskniła - powiedziała do nas Ania
- My za tobą bardziej - powiedziałyśmy razem a ja dodałam - pisz, dzwoń, mejluj, przyjeżdżaj...
- Będę - powiedziała i wszystkie trzy uroniłyśmy łzy. Po czym ja oddaliłam się w stronę Kurka, a Zunia do Winiara uchylając jej widok na Łukasza...
Ona podleciała do niego i przytuliła jak najmocniej
- Kocham Cię - powiedział
- Ja Ciebie mocniej - odparła - szkoda, że tak szybko zakończył się nasz związek
- Ejej! Jakie zakończył? Kilometry to tylko cyferki, a ważna jest miłość a nie jakaś liczba... Jestesmy dalej razem - powiedział a ona rozpłakała się na jego rękawie...
Kiedy już się pożegnali, przytuliłyśmy ją jeszcze raz i pomachałyśmy jej przez okno widząc jak łzy ciekną jej po policzkach jedna za drugą...
- A było już wszystko dobrze - powiedziałam do Bartka jak tylko byliśmy w pokoju
- Tylko mi tu skarbie nie płacz - powiedział wycierając mi łze
- Kocham ją - powiedziałam - jak mam nie płakać kiedy odchodzi?
- Ona żyje, przypomniam Ci! Jest nadal. Nigdzie nie odeszła. A tutaj masz mnie i Zuzie... I wszystkich siatkarzy.. - powiedział mi i delikatnie pocałował...
Leżaliśmy pół godziny, aż wpadła Zunia
- Paulina - mówiła przez łzy..
- CO SIĘ STAŁO? - wykrzyczałam
- Ania ona - mówiła łkając
- Co z Anią? - zapytałam
- Ona nie żyje.. Mieli wypadek - powiedziała i przytuliła mnie mocno
- Ale jak to? - zapytałam rycząc - To nie możliwe
- Dzwoniła do mnie policja...Paula... Ja ją tak kochałam, czemu ona nam to zrobiła? - zapytała Zunia i płakała coraz bardziej
- To nie jej wina... Ona nie kierowała - mówiłam płacząc
Wpadł Winiar i przytulił ją mocno, a ja byłam w ramionach Bartka, który cały czas powtarzał, że będzie dobrze. Że mogę zawsze na niego liczyć...
-------------------------------------------
Oceniajcie, komentujcie, czytajcie :)

czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 6.

Następnego dnia na trening przyszłam w świetnych humorze. Fakt miałam jeszcze lekkie wory pod oczami od płaczu, ale już o wieeele mniejsze. Zauważył to trener i odrazu zapytał:
- Pogodziliście się?
- Taaak - powiedziałam uradowana
- A kogo to zasługa? - zapytał i dodał - MOOOJAA
- No trenerze nie do końca - powiedziałam i poszybowałam na rozgrzewkę.
Trening jak trening. Obok nas trening miała kadra chłopców. Zauważyłam, że nie było tam Wiśni, którego znienawidziłam.. Po treningu podeszłam do Bartka, pocałowałam w policzek i zapytałam:
- Czemu nie ma Wiśni?
- Jest w szpitalu, złamałem mu nos - powiedział
Zrobiłam wielkie oczy i po chwili poszliśmy w stronę szatni. Tam zauważyliśmy obściskujących się Łukasza z Anią oraz Miśka z Zunią...
- Dziewczyny przebierać się bo za pół godziny obiad - powiedziałam i złapałam je za rękę, automatycznie odrywając je od chłopaków
- Ejjj zabierasz nam dziewczyny - powiedział Misiek
- Oj zobaczycie się na obiedzie...
Przebrałyśmy się po czym udałyśmy się w stronę ośrodka..
- Pogodziłaś się z Bartkiem? - zapytała Ania
- Taak - powiedziałam
- Mówiłam, że wszystko będzie dobrze... - rzekła Zunia.
- Nie właśnie Zunia nie mówiłaś nic takiego - powiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać z Anią
- Jak nie? - powiedziała oburzona Zuza.
- Oj dobra, może nie słyszałam - powiedziałam i dodałam - Nie kłóćmy się
- Właśnie Zunia - powiedziała Ania po czym poszłyśmy do pokoi przebrać się z ubrań treningowych.
Kiedy stałyśmy nad szafą, marudząc w co się ubrać wpadła Ania ubrana tak
- Gotoooo.....
- Jak widzisz nie - powiedziałam - ładnie się ubrałaś
- Dzieny! Dawajce szybciej bo zaraz obiad!!
Ostatecznie wybrałam. Zuza jeszcze zmagała się z tym jakieś 10 minut, ale dałą rade i wybrała. Weszłyśmy zjadłyśmy obiad, po czym powiedziałam Zuni, że ide z Bartkiem na spacer, a Ania poszła do fizjoterapeuty, bo trochę bolało ją kolano, ale na wszelki wypadek poszła. Kiedy odchodziłam Zuzia krzyknęła
- Tylko zaraz wracaj, bo niedługo trening!!
Chodziłam z Bartkiem pół godziny, gadalismy, wygłupialiśmy się...
                                          ***W tym samym czasie - Zunia***
Otworzyła drzwi kluczykiem, weszła rzuciła torebkę w kąt i stanęła przed szafą pakując się na trening. Wtedy ktoś zasłonił jej oczy rękoma. Myślała, że to Misiek, ale usłyszała głos, który na pewno nie należał do niego :
-Cześć kochanie.
Stanęła i odwróciła się szybko i ujrzała przed swoimi oczami Bartmana.
- Czego chcesz? Jak się tu wkradłeś? - zapytała odsuwając się od niego..
 - Chce żebyś do mnie wróciła. A jak się tu wkradłem? - zapytał, a ona w tym momencie jednym kliknięciem włączyła megafon w telefonie.. - Ukradłem kluczyk Pauli.
- Jak możesz? Ja i tak do Ciebie nie wrócę, jestem szczęśliwa z Michałem - powiedziała odsuwając się od niego jeszcze bardziej
- Przepraszam Cię, już Cie więcej nie zawiodę - powiedział i złapał ją mocno
- Puść mnie! - krzyknęła
- Jak tylko zerwiesz teraz przez telefon z Winiarskim - powiedział
- Nie, nie zrobie tego, bo go kocham! - krzyknęła
- Kiedyś to mnie kochałaś - powiedział i przycisnął ją jeszcze mocno
Ona szybko wyrwała się od niego i wybiegła z pokoju. On poszedł za nią. Stanęła przed pokojem Winiara i krzyczała przestraszona:
- Misiek otwieraj, błagam Cię!!!
Otworzył jak najszybciej było to możliwe a ona przytuliła się do niego mocno. Nie pytał o nic. Dopiero wtedy jak się uspokoiła zapytał:
- A teraz mi powiedz co się stało?
- No bo Zbyszek on... - powiedziała i znów zaczęła płakać
- Zuza jesteś bezpieczna - powiedział - spokojnie, co się stało?
Powiedziała mu początek tego czego nie nagrała a potem puściła mu nagranie i wtuliła się w niego
- Cicho spokojnie - powiedział wkurzony
- Tylko błagam Cię nic nie rób - powiedziała
- Zaniesiemy to teraz do trenera - powiedział, wziął ją za rękę i poszli.
Po chwili byli już pod pokojem trenerskim. Zapukali i weszli. Opowiedziała im wszystko to co Miśkowi i pokazała nagranie. Misiek siedział wkurzony, a ona płakała.
- Dobrze, że tu przyszliście - powiedział trener - Zbyszek zostanie zawieszony na pół roku i odesłany do swojego domu. A teraz idźcie i szykujcie się na trening.
Kiedy szła do pokoju z Michałem mijała się ze Zbyszkiem. On szepnął:
- I tak nic na mnie nie masz - i zadrwił z niej
- Przekonasz się - powiedziała głośno,  bo czuła się już bezpieczna.
On stanął odwrócił się i chciał do niej podjeść, ale ona się schowała za Winiara więc odwrócił się ponownie i poszedł do trenerów.
- Zuza nareszcie jesteś! Pakuj się na trening! - powiedziała po czym zobaczyłam, że coś z nią nie tak - co się stało?!!
Kiedy mówiłam ostatnie zdanie, do pokoju wpadła Ania. Wysłychałyśmy początkowej wersji, a resztę obejrzałyśmy.
- Kurde Zuzia - powiedziałam i ją przytuliłam
- Będzie dobrze - rzekła Ania i także ja przytuliła. po czym dodała - pakujcie się
Spakowałyśmy się i poszłyśmy na trening. Trening jak to trening. Ciężka, wielka harówa.... Po treningu kolacja a po kolacji trening lekkoatletyczny, potem spacer.
                                                             ***Na spacerze***
- Dziewczyny - powiedziała Ania i obuściła głowę
- Co tam Anula ? - zapytałam
- Miałam Wam mówić wcześniej ale to z Zuzą i wgl
- no mów - powiedziała Zuza
- No bo... czy mogłabym się do Was przeprowadzić? - zapytała
- A to coś się stało? - zapytałam
- Pokłóciłam się z Karoliną - powiedziała Ania
- Jasne, że możesz - powiedziałyśmy razem z Zuzą
- Dzięki, kochane jesteście<3
- Spytamy się trenera czy możemy przestawić Twoje łóżko do nas, a potem powiemy chłopakom to nam pomogą. - powiedziałam
- To chodźmy do trenera - powiedziała Zunia
Po chwili byłyśmy już koło trenera
- Trenerzee, ja jak pana lubiee - powiedziałam ze słodką minką
- Też Cię lubię, a teraz do rzeczy.. co chcesz? - zapytał
- A czy ja odrazu muszę coś chcieć? - zapytałam i udawałam że się oburzyłam
- Taaaak - krzyknęli wszyscy trenerzy
- No dzięki - powiedziałam - no dobra no to możemy przenieść Ani łóżko do nas? - zapytałam
- Wy przeniesiecie to wielki łóżko? - zapytał
- Chłopaki nam pomogą - wtrąciła się Zunia
- No dobrze możecie - powiedział
- Dziękujemy, dziękujemy - powiedziałyśmy i go przytuliłyśmy
- Oj dziewczyny, dziewczyny - powiedział trener
Po spacerze poprosiliśmy chłopaków, aby przenieśli łóżko, ale żeby nic nie mówili Karolinie że to do nas. Zgodzili się. Po chwili poszli do jej do pokoju i zapukali.
- Tak? - powiedziała szczęśliwa Karolina, że przyszli do niej chłopaki
Wtedy oni weszli do środka nic nie mówiąc podnieśli łóżko i wychodzili a ona powiedziała
- Chcecie, żebym spała u Was?
Nic nie powiedzieli, a ona zjarana poszła i po wszystkich pokojach rozpowiedziała, że będzie spała u chłopaków. Gdy to skończyła poszła do nich ale nikt nie otwierał, stwierdziła więc że siedzą w pokoju u nas więc przyszła do nas i powiedziała:
- No to chłopcy do jakiego pokoju się przeprowadzić? - zapytała ale kiedy zobaczyła u nas w pokoju trzy łóżka zdębiała
- No, a więc Karolinko, ty się nie przeprowadzasz do chłopaków, tylko ja do dziewczyn - powiedziała Ania
Oburzyła się i wyszła wkurzona ponieważ za nią szły już wszystkie dziewczyny z kadry, które strasznie zaczęły się z niej śmiać. Przybiłyśmy sobie piątkę.
- Dlaczego to tak zrobiłyście, żeby ją upokorzyć? - zapytał zdziwiony Bartek
- Ponieważ, ona pokłóciła się z Anką. Mówiła jej że jesteśmy ździrami, bo wszystkie jesteśmy z siatkarzami, a Anka nas broniła, ma za swoje - powiedziała Zuzia
Wszyscy zaczęli się śmiać. Miło spędziliśmy wieczór. Mieliśmy dla siebie coraz mniej czasu, ponieważ za 2 dni mecz z Brazylią i dochodziła nam do ćwiczeń jeszcze siłownia...
---------------------------------
Jeżeli czytacie, dawajcie komentarz, daje mi to wielką satysfakcję ;)